piątek, 7 lutego 2014

Kampong Cham

Rano idziemy na autobus. Jeden autobus stoi bez koła, ale to nie jest jeszcze ta godzina, to nie może być nasz autobus. Zostawiamy plecaki przy ludziach i idziemy na targ koło autobusu kupić jakieś przysmaki. T lubi takie smażone kotlety chyba z ryby i ryżu, ja nie mogę bez lichii, mamy też bagietkę. Pani, która sprzedaje bilety mówi że bilet do Kratii kosztuje po 6 dolarów, T mówi żebym kupiła za 5. Jak mam kupić za 5. No za 5. Nie wiem, jakoś nie mogę powiedzieć że za 5. Chcemy kupić bilet za 5 $. No, no 6$. 5? I pani wypisuje bilet za 5$. Na prawdę nie wiadomo ile to wszystko kosztuje :) Jedziemy 4 godziny, jakoś tak krótko to nam się zdaje, i znowu ta sama sytuacja!!!! Co robimy? Nie wiem.Ja nie chce jechać do stolicy. To co, wysiadamy w Kratii? No. Już jest Kratii. Zostajemy w Kratii? To wysiądźmy? I co robimy? Nocleg za 6$ !!! Nocleg za 6$!!!!! Chcesz zostać w Kratii? Nie wiem. A ty chcesz? Nie chce jechać do Phnom Penh. Ale co wsiadamy z powrotem do autobusu? Nie, zostajemy w Kratii. Po ile Phnom Penh? 10$. 10$???? Nie możemy mieć taniej? Nie dziesięć 10$. Halo bilet, halooo bilet!!! Jesteśmy z powrotem w autobusie, który zamknął drzwi i ruszył. Nie można bez biletuuu!!!! Nie wiem, jedziemy dalej. O jej jak tu ładnie, żałuje teraz że nie zostaliśmy w Kratii, powinniśmy zostać w Kratii. Może jak autobus się zatrzyma to wysiądziemy i wrócimy do Kratii. Ja na pewno nie chce do Phnom Penh. Ja też nie chce do Phnom Penh. Dlaczego nie wysiedliśmy w Kratii? Dlaczego nie zostaliśmy w Kratii? Drogo od Kratii jest na prawdę bardzo piękna, ale my jedziemy dalej. Jedziemy kolejne 4 godziny, przyjeżdżamy mostem Mekong. Autobus się zatrzymuje. T mówi, wysiadamy, zostajemy tu. Wysiadamy. Kierowca, uśmiecha się do nas i pyta czy tu chcemy, my patrzymy się na niego i mówimy że tak. Mamy zapłacić tylko 5$ za drogę z Kratii. Powiedział to pani, która sprzedawała ryż w bambusie obok okienka z biletami autobusowymi i ona nam przetłumaczyła. Nie wiemy gdzie jesteśmy. Jacyś Francuzi na rowerach mówią nam że za 8$ jest dobry hotel, jak pójdziemy w stronę rzeki. Mekong Hotel. Zanim do niego docieramy, oglądamy inne miejsca, są w podobnej cenie za 5-6$ ale trochę słabe. Docieramy do Mekong Hotel, hotel jest cudowny. Czysty, z nową łazienką i ciepłą wodą, pokoje mają małe balkoniki. Jest nad samym Mekongiem. Nie wiem gdzie jesteśmy, ale zaczyna być cudownie.  T znajduje na internecie polecaną restauracje, Smile Restaurant. Restauracja należy do organizacji buddyjskiej, wspierającej młodzież z trudnych domów, czy dzieci bez rodziców. Podobno cały dochód idzie na pomoc, cała obsługa i kuchnia składa się z uczniów tej szkoły. Jedzenie jest przepyszne. Wystrój też jest bardzo fajny, nowoczesny. Ciekawe kto się za tym kryje :)
Jutro chcemy wypożyczyć motobike i zwiedzić okolice.